Z jednej strony jest bardzo fajnie, gdy jesteś tak wielki, że możesz nakazać gospodarce rosnąć i ona natychmiast wzrośnie. Z drugiej strony nie wygląda to zbyt przekonująco. Na przykład prezydent Chin Xi Jinping nakazał „zmniejszyć wpływ wybuchu zapalenia płuc koronawirusa na chińską gospodarkę i zapewnić utrzymanie potencjału wzrostu w perspektywie długoterminowej”. Dobry, prawidłowy nakaz, ale nie wiadomo czy jest wykonalny. Gdyby wszystko było tak proste, że zostajesz przewodniczącym i nakazujesz: „Gospodarka, rośnij, wszyscy bądźcie bogaci i zdrowi”. Ale tak się nie dzieje, nawet w czasach komunizmu. Wybuch koronawirusa pokazał, jak nieskuteczny jest obecny system zarządzania. Epidemia pokazała, że chińska struktura dowodzenia działa tylko w jednym kierunku „od góry do dołu”, a mianowicie, gdy nakaz idzie z góry i nikt nie martwi się o to, jak go wykonać. Lokalni urzędnicy, obawiając się negatywnej oceny z góry, początkowo po prostu ukryli prawdziwe dane. Od momentu pojawienia się pierwszych objawów na początku grudnia ubiegłego roku do ogłoszenia kwarantanny minęło siedem tygodni, czyli prawie dwa miesiące. 30 grudnia dr. Li Wenliang postanowił ostrzec kolegów w sieciach społecznościowych i tej nocy został wezwany do Departamentu Zdrowia, po czym zainteresowało się nim Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. 31 grudnia ministerstwo ogłosiło, że wszczęto dochodzenie przeciwko ośmiu lekarzom - za rozpowszechnianie świadomie fałszywych informacji o wybuchu epidemii. Dopiero gdy sytuacja wymknęła się spod kontroli, władze ChRL przyznali, że doszło do wybuchu epidemii.
Warunki handlowe
Narzędzia