Liberalne doświadczenie Europy
Do głównych zadań władz regionu europejskiego należą identyfikowanie, blokowanie, a następnie usuwanie niechcianych treści. W większości przypadków obejmuje to materiały terrorystyczne i radykalne, a także witryny naruszające prawa autorskie. Jednak organy ścigania nie ograniczają się wyłącznie do znajdowania i blokowania nielegalnych danych, szukają oryginalnego źródła i całkowicie eliminują problem. W ten sposób niejednokrotnie identyfikowano i eliminowano grupy przestępcze.
Oprócz tego kraje UE próbują stworzyć filtr dla prywatnych wypowiedzi w sieci. W Unii Europejskiej obowiązuje już tak zwany „Kodeks postępowania przeciwko mowie nielegalnej i nienawiści”. Główne postanowienia dokumentu mają na celu przede wszystkim śledzenie i terminowe usuwanie postów użytkowników, które nie są zgodne z prawem.
Ponadto nie zapominaj, że Europa ratyfikowała cały zestaw przepisów, których celem jest ochrona użytkowników i ich danych osobowych przed nielegalnym wykorzystaniem. Jednak prace w tym kierunku prowadzone są w większym stopniu z osobami prawnymi, na które nakładane są ogromne kary w przypadku udowodnionych naruszeń.
Niemniej jednak nie można powiedzieć, że wszystkie powyższe środki są skuteczne. Przykładowo amerykańska firma Google regularnie płaci wielomilionowe kary i nadal łamie przepisy ustawy o przetwarzaniu danych osobowych mieszkańców UE.
Radykalna postawa Chin
Chińskie władze wyróżniały się próbą stworzenia na swoim terytorium odrębnego segmentu Internetu. Jednak nie można go uznać za zakończony sukcesem, chociaż projekt ma pewne indywidualne cechy. Przede wszystkim należy zauważyć, że wszyscy więksi operatorzy sieci szkieletowej, którzy zapewniają ruch internetowy, są kontrolowani przez państwo. To oczywiście umożliwia filtrowanie ruchu, a także monitorowanie wszystkiego, co dzieje się w sieci. W tym przypadku praca zagranicznych firm jest pod luką, a jeśli zajdzie taka potrzeba, blokuje się na poziomie sieci usługi zagraniczne. Jednocześnie próbę kontroli sieci wewnętrznych uważa się za udaną tylko w 90%, ponieważ lokalni użytkownicy nauczyli się już, jak ominąć „Wielki Mur Chiński”.
Pomimo twardego stanowiska Chin w sprawie globalnej przestrzeni internetowej, mają oni również wyraźną przewagę. W szczególności, jeśli dojdzie do cyberataku i z jakiegoś powodu Chiny zostaną odłączone od globalnej sieci, ich zasoby wewnętrzne będą funkcjonować w tym samym zakresie. Zatem krach jest praktycznie wykluczony. A jeśli pojawią się masowe niepokoje i zamieszki, władze po prostu wyłączą wieże bazowe, blokując w ten sposób dostęp do Internetu Całkowicie. Uczciwie należy zauważyć, że takiego momentu w historii kraju jeszcze nie było, a radykalizm władz nie zdążył się w pełni ujawnić.
„Złoty środek” Rosji
Pomiędzy dwoma przedstawionymi przeciwnymi przykładami kontroli przestrzeni internetowej istnieją również etapy pośrednie, które pomagają pozbyć się niepotrzebnych ekscesów tych stron. Jednak żadnemu krajowi nie udało się jeszcze w pełni znaleźć „złotego środka” w pełnym znaczeniu tego słowa. W ten sposób Rosja starała się znaleźć równowagę między tolerancją regionu europejskiego a autorytaryzmem Chin. Tych prób nie można uznać za udane. Stworzenie pojedynczej przestrzeni Runetu nigdy nie zostało uwieńczone sukcesem, a raczej nie udało się uchronić go przed obcymi wpływami. W szczególności Roskomnadzor nigdy nie był w stanie zablokować komunikatora Telegram, pomimo wielu kroków w tym kierunku.
Problem Rosji, zdaniem ekspertów, polega na tym, że na jej terytorium jest zbyt wielu operatorów telekomunikacyjnych. W tym aż ośmiu wspierających. Oczywiście są one w takim czy innym stopniu kontrolowane przez organy państwowe, ale nie w pełni. Rynek dostawców Internetu w Federacji Rosyjskiej oparty jest na prawie konkurencji i jednocześnie charakteryzuje się wysokim stopniem dywersyfikacji. Z jednej strony wyłączenie niektórych pozwala na przekierowanie całego obciążenia na resztę, która przez pewien czas będzie w stanie sobie z tym poradzić. Z drugiej strony to samo może się zdarzyć z nielegalnymi i nieodpowiednimi treściami - po prostu zaczynają migrować. Stąd, aby ograniczyć dostęp do niektórych zasobów, władze na szczeblu państwowym muszą najpierw zorganizować pewnego rodzaju monitoring. Oczywiście to znacznie skomplikuje zadanie. W związku z tym bardzo często słyszy się opinię, że stabilność i sterowalność to rzeczy praktycznie nie do pogodzenia.